niedziela, 10 sierpnia 2014

Kłody pod nogi

Nie wiem co mam pisać. 
Zbyt wiele się działo i dzieje....życie cały czas kłody pod nogi rzuca a ja walczę. Czy wyjdę z tej walki zwycięsko? Czas pokaże....a już niewiele go zostało.
Szukam pracy. Cienko to widzę. Operuję tylko językiem angielskim a to niestety niewystarczające w tym regionie. Wolałabym nie wracać tam gdzie pracowałam, przynajmniej na razie nie, a później to się zobaczy. Niech mi wreszcie szczęście dopisze.....
Księgowej nie ma to nie wiem co dalej z dokumentami robić(list się w drodze gdzieś zgubił), w efekcie nie mam pieniędzy z podatku a co za tym idzie to za bardzo na życie też nie mam. 
Zastanawiam się nad zmianą regionu ale to i tak wiąże się z wydatkami(paczki do mamy i zostawienie sobie minimum rzeczy).
Nauczyłam się po raz kolejny(o ten raz za dużo) że nie warto pomagać. Nigdy więcej już nikomu nie pomogę, tylko kłopoty mam z tego. 

Pani D. dalej mnie nawiedza..... Bywają momenty gdy czuję że nie daję już rady ale wiem że nie mogę się poddać. Znowu chaos w głowie, mimo to staram się skoncentrować na swoich celach, a konkretniej jednym i najważniejszym.

Stałam się głównie samotnikiem, raczej unikam ludzi wokoło siebie i nawet gdy namawiają abym została to chwilę czekam i pod byle pretekstem uciekam do siebie.

Dziś zupka fasolowa, filmy i teraz te pierwsze piosenki Britney. Próbuję nie patrzeć na to jak na 'dół' tylko jak na 'relaks'



Zbyt wiele ciemnych chmur. Muszę coś wymyślić aby je rozgonić.