niedziela, 10 sierpnia 2014

Kłody pod nogi

Nie wiem co mam pisać. 
Zbyt wiele się działo i dzieje....życie cały czas kłody pod nogi rzuca a ja walczę. Czy wyjdę z tej walki zwycięsko? Czas pokaże....a już niewiele go zostało.
Szukam pracy. Cienko to widzę. Operuję tylko językiem angielskim a to niestety niewystarczające w tym regionie. Wolałabym nie wracać tam gdzie pracowałam, przynajmniej na razie nie, a później to się zobaczy. Niech mi wreszcie szczęście dopisze.....
Księgowej nie ma to nie wiem co dalej z dokumentami robić(list się w drodze gdzieś zgubił), w efekcie nie mam pieniędzy z podatku a co za tym idzie to za bardzo na życie też nie mam. 
Zastanawiam się nad zmianą regionu ale to i tak wiąże się z wydatkami(paczki do mamy i zostawienie sobie minimum rzeczy).
Nauczyłam się po raz kolejny(o ten raz za dużo) że nie warto pomagać. Nigdy więcej już nikomu nie pomogę, tylko kłopoty mam z tego. 

Pani D. dalej mnie nawiedza..... Bywają momenty gdy czuję że nie daję już rady ale wiem że nie mogę się poddać. Znowu chaos w głowie, mimo to staram się skoncentrować na swoich celach, a konkretniej jednym i najważniejszym.

Stałam się głównie samotnikiem, raczej unikam ludzi wokoło siebie i nawet gdy namawiają abym została to chwilę czekam i pod byle pretekstem uciekam do siebie.

Dziś zupka fasolowa, filmy i teraz te pierwsze piosenki Britney. Próbuję nie patrzeć na to jak na 'dół' tylko jak na 'relaks'



Zbyt wiele ciemnych chmur. Muszę coś wymyślić aby je rozgonić. 

wtorek, 17 czerwca 2014

100HappyDays

Wczoraj zapisałam się do akcji i dziś rozpoczynam.
Tu możecie o samej akcji przeczytać:

http://www.100happydays.com/pl/#what


Natomiast u mnie rozpoczęcie akcji to 3 szczęścia na dziś:
- Określenie(wreszcie) grupy krwi....po tylu latach ją znam :)
- Pierogi ze szpinakiem
- krokiet z barszczem ;)

Zdecydowałam że nie będę tylko jednej rzeczy dodawać a będę robiła coś w stylu kolażu z tym co mi sprawiło radość z całego dnia.
Do tej akcji dołączyłam po intensywnym podglądaniu zdjęć znajomych (a szczególnie jednej znajomej) biorących udział. Pozdrawiam Cię kochana :*


Motywacją dla mnie jest walka z chorobą.....cóż, właśnie przeżywam jej nawrót wiec akcja '100 dni szczęścia' jest jak najbardziej mi potrzebna.
Cierpię na depresję. Pani 'D' mnie niszczy regularnie. Leczę ją już ładnych parę lat i co nawrót to gorszy. Dlatego przyjechałam do kraju, do mojej lekarki, po prostu wiedziałam że sobie coś zrobię.....już byłam przy tej cieniutkiej granicy i o mały włos jej nie przekroczyłam. Tak, ja nie ranię innych tylko celuję w siebie. Autoagresja....kolejna moja towarzyszka(siostra pani 'D') która zaczęła już się dobierać do mojego organizmu.
Dalej mam łzy w oczach gry przypomnę sobie jak zadzwoniłam do mamy płacząc, jak byłam u kresu wytrzymałości i jak szybko został mi powrót zorganizowany.... Dalej jest to za świeże uczucie które gdzieś tam głęboko się tli, które jeszcze nie chce odpuścić i boję się że znowu wybuchnie ze zdwojoną siłą.
Cóż, życie po raz kolejny mi się sypie ale jeszcze nie przecieka przez palce. A wszystko co się sypie można odbudować bądź stworzyć coś innego i lepszego mimo że na starych ruinach.
Dziś byłam u pani doktor W. i rozpoczęłyśmy 4 tydzień leczenia....kombinujemy z dawkami bo leki działają, choć z jednym jest problem. Jak dalej nie będę reagować na ten lek tak jak powinnam(póki co doskwierają skutki uboczne) to zmienimy na inny. Kolejny testowy pewnie..... To już mój 3 lek testowy. Tak, zaliczam się do grona osób które testują leki gdyż są już w takim stanie że nie ma leków dopuszczonych do sprzedaży które by pomagały.
Walczę.....i będę walczyć....szczególnie że znowu zaczynam mieć plany, czyli jakieś pozytywne zmiany zachodzą.
Walczę.....i będę walczyć....mimo że boję się nawrotów, mimo że boję się że kiedyś mnie pokona, ona-pani 'D'
Walczę.....i będę walczyć....choć zdaję sobie sprawę że moje życie, moja psychika są bardzo kruche i mogą nagle runąć jak zdmuchnięty domek z kart.
Walczę.....i będę walczyć....bo chcę żyć !!!!!

sobota, 31 maja 2014

Polandia

Jestem w Polsce....
Przyjechałam ze względu na swój stan zdrowia.
Chcę się wyleczyć już porządnie i całkowicie, tak więc biegam po lekarzach.
Przedwczoraj przyjechałam, a wczoraj już pierwsza wizyta. Przewidywany czas leczenia co najmniej rok, ale wiem że później już będzie dobrze i wiem że będę mogła się leczyć na odległość także nie muszę rezygnować z NL.
Wyszłam z pakietem leków i pewnością że tym razem wygram walkę i całkowicie pokonam chorobę i koniec z nawrotami(co nawrót to gorszy).

Wracając od lekarza zahaczyłam o targ i kupiłam owoce(banany, truskawki, nektarynki), a także po drodze odwiedziłam znajomego(tatuażysta) w jego studio i umówiłam się na kolejną dziarę ;)



Dziś mam pierwszy dzień luzu i od razu do kosmetyczki(wreszcie brewki porządnie zrobione mam) i oczywiście zakuuuupy :D

Weszłam do ulubionego sklepu, wzięłam koszyk i......w koszyczku znalazły się :
- myjka
- balsam do ciała z grejpfrutem
- rozświetlające perełki
- spray regenerujący włosy z octem z malin
- serum do końcówek włosów z olejkiem arganowym
- spray dodający włosom objętości
- 60 sekundowa maseczka do włosów z octem z malin
- 60 sekundowa maseczka do włosów z olejkiem arganowym
- maseczka do twarzy anty-stres
- rozjaśniacz do włosów
- farby do włosów (ciemna wiśnia i 2xczekoladowy brąz)
- klasyczny zmywacz do paznokci



Jak widać głównie specyfiki do włosów, gdyż po Holandii są w opłakanym stanie no ale tam woda jest straszna(przynajmniej dla mnie).


A teraz czekam na moją fryzjerkę i coś na włosach będzie mi robiła. Jak dobrze mieć fryzjerkę w rodzinie hihi

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Lista 'Do it'

Nie pamiętam w jakim filmie to zobaczyłam, a może przeczytałam w jakiejś książce....zrobiłam listę rzeczy które muszę do PEWNEGO wieku zrobić ;)
Niestety coraz mniej czasu a lista się nie zmniejsza za bardzo....
W tej chwili kolejny punkt staram się 'odhaczyć' i nie wiem czy się uda....oby, bo inaczej leżę i kwiczę :/
Trzymajcie kciuki....bo łatwo nie będzie i nie ma.

Zmieniając temat. Próbuję od piątku zrobić pranie.... Niestety mam pralkę wspólnie z sąsiadami i ciągle pranie oni robią(a jak już się zrobi to nie wyciągają z pralki) tym sposobem ja nie mam dostępu do pralki. Dziś już od 10 chodzę i jak zawsze w pralce coś jest....i to ciągle to samo.
Nie rozumiem tego. Ja staram się zawsze myśleć też o innych, aby nie być uciążliwa itp. a tu....ech...


P.S. Co myślicie o takiej liście 'Do it' ?  A może sami takową macie?

środa, 9 kwietnia 2014

życie, życie....

Zbyt dużo się dzieje.....
Jestem w Holandii, siedzę na zasiłku i szukam pracy...
Próbowałam wynająć pokój lecz jedyne co znalazłam to cały domek ale za to w cenie lekko wyższej niż pokój także nie ma źle.
Fajnie by było mieszkać z kimś, zawsze można się do kogoś odezwać no ale cóż....
Proponowałam kilku osobom wyjazd lecz niestety nie wyszło, nie będę się zagłębiać w to wszystko ale na jedną osobę liczyłam i gruuuubo się pomyliłam :/
Do tego dochodzi ex który jest psycholem ale to także osobna historia którą może kiedyś tu opiszę.
Jest także osobnik nowy z którym czasem się spotykam (spotkania czysto fizyczne ;) )

Od tygodnia mam mega doła o ile można to tak nazwać.... Całe dnie przesypiam, nie mam ochoty ani siły na nic, coraz bardziej zniechęcona i bezsilna jestem.... Szukam pracy lecz bez znajomości języka jest ciężko i nie ma co się łudzić angielski nie pomaga.
Czasem się zastanawiam czy w ogóle dobrze zrobiłam że tu przyjechałam....tyle lat jeździłam ale nigdy nie miałam takiej masakry ze wszystkim i nigdy nie wiedziałam co dalej....
Oby mi się wszystko udało, obym znalazła pracę i oby się wreszcie wszystko ułożyło.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Chcę wracać....

Sytuacja jest taka że nie jestem z tym facetem o którym wspominałam wcześniej. Nie chcę  być wyzywana i szarpana ciągle....ale nie mam się gdzie podziać. Chciałabym wrócić do PL. Tu po prostu wysiadam psychicznie... ja chcę do domu.... Kontrakt mi się kończy w piątek i zastanawiam się czy nie olać zasiłku i nie załatwiać nic(albo spróbować załatwić z PL) i po prostu nie wrócić