wtorek, 15 listopada 2016

Który to już raz?

Sama nie wiem czy to początek, ciąg dalszy czy koniec....
Czuję potrzebę wygadania się, a to miejsce mi to ułatwia. W jakiś sposób czuję się 'oczyszczona', czuję ulgę i jest mi łatwiej.

Kolejny już raz przeżywam nawrót depresji. Jest źle. Jestem w takim stanie że możliwe jest L4. Sama nie wiem czy tego chcę czy nie. Z jednej strony by się przydało, odpoczęłabym. Z drugiej strony nie uśmiecha mi się to, pieniądze z drzewa nie spadną.
Usłyszałam też diagnozę ChAD.....i to mnie jeszcze bardziej dobiło.
Nie umiem i nie chcę dopuścić do siebie myśli że jestem chora, że aż tak bardzo potrzebuję pomocy i że mam problemy z przystosowaniem się do życia.
Zdarzają mi się ataki paniki. Niestety, nawiedzają mnie one często w pracy. Nie mam wtedy jak uciec od nich, nie jestem w stanie sobie z nimi wtedy poradzić tak jakbym chciała. Zaczyna to być uciążliwe i kłopotliwe(dla mnie)
Ledwo chodzę do pracy. Moje myśli są chaotyczne. Non stop płaczę. Czasem bez powodu, a czasem z byle czego. Przygnębienie to najdelikatniejsze uczucie jakie mi towarzyszy. Spadam w dół i nie mam się czego złapać.
W piątek idę do lekarza to dostanę leki i mam wieeeeelką nadzieję że mi pomogą.
Za to w przyszłym tygodniu zaczynam terapię.
Nie, ja nie mam problemów. Ja JESTEM jednym wielkim chodzącym problemem.
Terapeutka jest miła i taka w moim stylu. Od razu po pierwszym spotkaniu ją polubiłam.

poniedziałek, 28 marca 2016

Szybka wizyta w Polsce....i bruksizm

Ostatni tydzień był intensywny zarówno względem przeżyć fizycznych jak i emocjonalnych.
Ale zacznijmy od początku.
Był sobie weekend przedświąteczny(dokładniej niedziela), więc siedziałam jak to zwykle bywa z maseczką na włosach zajadając ukochane żelki i oglądałam jakiś film relaksując się. Pewnej chwili przejechałam językiem po zębach i zamarłam.....to co się później działo to pamiętam jak przez mgłę. Strach, ból, panika, łzy.....ułamała mi się górna jedynka(!!!) i to niemal całkowicie! Były szybkie decyzje, szybkie telefony i jeszcze szybsze rozmowy z mamą.... Tak, moja mama jest moją powierniczką i przyjaciółką  mimo iż kiedyś się nie znosiłyśmy i to wzajemnie. Padły decyzje: wracam do PL i to już, idę do kliniki którą uwielbiam i do której mam zaufanie(DentalCare - tylko tam leczą tak że mnie nie boli i nie panikuję), załatwiam wolne. Wszystko dokładnie w tej kolejności.
Dostałam wolne do końca tygodnia, załatwiłam busa i miejsce w klinice, a we wtorek już zasiadłam w fotelu dentystycznym i po 1,5 godzinie miałam nowego zrekonstruowanego zęba. Przy okazji dowiedziałam się że jeśli już doszło do pęknięcia i złamania zęba to jest mi potrzebna szyna jak najszybciej(wcześniej coś niby tam wiedziałam ale odkładałam 'na potem'). Postanowiłam, że skoro i tak już jestem i mam pieniądze to szynę robimy i tym sposobem odebrałam ją w czwartek.

Teraz zgłębiam temat bruksizmu.
Wiem już że niewskazane są gumy do żucia, żelki, itp.
Wiem też, że po pobudce przez kilkadziesiąt minut(do godziny) zęby lekko mnie pobolewają i są wrażliwe, a więc odpada gryzienie oraz rzeczy gorące czy bardzo zimne.

Mój problem polega na baaaardzo mocnym zgryzaniu zębów w nocy. Nie 'trzeszczę' nimi ale tak mocno szczękę zaciskam że zęby się osłabiają, pękają, bolą.....baaaa cała szczęka mnie boli.
Wiedząc o tej przypadłości to nawet łapię się na tym jak zaciskam szczękę i wtedy ją rozluźniam szybciutko. No ale wiadomo że nie zawsze jest to możliwe, niestety.

Teraz wróciłam już do Holandii i robię mocne postanowienia dotyczące zębów. Nie wiem na ile mi los pozwoli spełnić to wszystko ale mam nadzieję że się uda.

A co planuję? Oto lista:
- wyleczenie wszystkich zębów porządnie
- wstawienie implantów jeśli zajdzie taka potrzeba(w dwa miejsca na pewno)
- założenie aparatu
- wyrobienie szyn na górę i dół


Czy zaglądają tu osoby cierpiące na bruksizm i mogące mi temat trochę przybliżyć?

środa, 17 lutego 2016

Urlopowo

Mam urlop, krótki ale jest(a w sumie to już się kończy). Przyjechałam do Polski. Różnice(nie tylko cenowe) od razu rzucają się w oczy. Niestety na naszą niekorzyść.

Oczywiście pierwsze kroki kieruję do lekarzy tak bardzo tu niedocenianych, a wszędzie indziej bardzo cenionych fachowców. Kolejki wielkie, jak zawsze. Cierpliwie czekam w ogonku nudząc się niemiłosiernie. Przyjechałam na tydzień z czego połowę tego czasu spędzę w przychodniach. Mam tylko nadzieję że uda się wszystko załatwić. Niestety nawet mając pieniądze na leczenie nie wszystko 'od ręki' się da zrobić.

Kolejne moje kroki to zakupy. Nawet mając polskie sklepy pod nosem nie ma się dostępu do wszystkiego co by się chciało. Dodatkowo moja torba podróżna jest podarta i potrzebuję nowej. Obym znalazła coś co nie zabija ceną hehe...

W PL szaro, buro i ponuro.... W NL zielona trawka, kolorowi ludzie, kwitnące kwiaty na trawnikach. Tam jakoś tak mniej depresyjnie.

Z nowości w sumie nie takich nowych to zmiany na prawie każdym gruncie.

- Mam nową pracę już od prawie pół roku i bardzo możliwe że pod koniec marca nowy kontrakt dostanę(21.03 mam koniec aktualnego). Bardzo staram się tą pracę mieć jak najdłużej, bo ambitne plany są więc i kasa potrzebna.

- Przeprowadziłam się i mieszkam aktualnie nad morzem w wynajętym pokoju. Wiem że chcę znów mieszkanie całe, bo u kogoś nie potrafię być.
Dziwnie tak ze 'swojego' do cudzego przejść.
Duże miasto i lekki(no dobra, większy) strach więc nie wszędzie na rowerze jeżdżę ale mam stację kolejową pod domem więc jest ok.

- Zwiedzam regularnie Amsterdam korzystając z dość małej odległości. Zwiedzam także inne miasta i sklepy i w ogóle nie boję się nigdzie pojechać pociągiem.

- Mam dwie świnki morskie. Fajnie wracać po pracy gdy one czekają i się cieszą na mój widok.

- Znalazłam świetną fryzjerkę i genialną kosmetyczkę. Cudowne dziewczyny, także prywatnie.

- Mam plany krótko i długoterminowe i uczę się konsekwentnie do nich dążyć. Z tym to różnie u mnie bywa, bo konsekwencja i cierpliwość u mnie kuleją hihi

P.S. Notka pisana rano w kolejce do lekarza a publikowana nocą przed snem