sobota, 25 lipca 2015

Promocja lubi promocję ;)

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na trybie : praca, sen, zakupy.
Tymczasowo znowu do walizek wszystko poszło gdyż zmiana wystroju lokum była.
Odnawianie kącika kuchennego: malowanie szafek( w środku i z zewnątrz), oklejanie lodówki, malowanie fug przy płytkach, 'piankowanie' dziur i oklejanie uchwytów szafek. Zostało tylko ścianę odświeżyć.
Z pokoju zostało wyrzucone brzydkie i zepsute łóżko, a wielką nie pasującą do niczego oraz mało pojemną komodę oddałam do Kringloop'a i zaczęłam szukać w takowych sklepach czegoś dla siebie. Efektem poszukiwań jest mini szafa, dwie szafki(ustawione na siebie idealnie imitują wyższą komodę), oraz wieszak na ubrania(teraz pomęczę znajomego aby mi go przymocował do ściany). Jestem zadowolona i wreszcie wpakowałam rzeczy do półek i schowałam walizki.
Przypomniałam też sobie jakie kłopotliwe jest mieszkanie na walizkach.... Od prawie roku jestem w jednym miejscu, aż sama jestem tym zdziwiona.

Na tym zakupowe promocyjne szaleństwo się nie kończy. W tym tygodniu udało mi się upolować troszkę rzeczy.

Ostrzałka do noży i nożyczek, siekacz(wreszcie zacznę używać cebuli bez odchorowywania jej siekania), oraz selfie stick.


Kolejne co mi wpadło w oko to coś a'la stanik sportowy oraz szorty.



 Pendrive 32 GB oraz taśma do ćwiczeń



Oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok promocji Nivei i produktów do makijażu
1+1 GRATIS.
Tym sposobem mam tonik oraz płyn micelarny(akurat tonik mi się kończy - jego ostatnie krople)i dwa korektory pod oczy. Dwa ponieważ muszę mieszać różne odcienie aby uzyskać potrzebny kolor.


A z PL dotarł do mnie krem Vichy wygrany w konkursie.



To tyle z chwalenia się hihi.


A teraz co u mnie. Modlę się i staram o utrzymanie pracy. Szukam motywacji i czasu do nauki, a o ćwiczeniach to nawet nie wspominam(leń ze mnie). Chociaż zaczęłam używać krokomierza o którym pisałam i nie ma tragedii z ilością kroków, a do tego dochodzi codzienna jazda na rowerze(w końcu kraj rowerowy).
Miałam dwa dołki ale....przespałam je. Sen to mam ostatnio jak niedźwiedź.
Za oknem pochmurno, leje, niemiłosiernie wieje i czerwony alarm ogłoszono u góry kraju. Tak więc dziś wieczorem zostaję w domu.
Coraz częściej w myślach pojawia się samoistnie pytanie 'co dalej' i zaczynam czuć strach....to taki dziwny rodzaj strachu i już go kiedyś czułam...oznaczał zbliżający się atak paniki. Muszę z terapeutką porozmawiać co z tym zrobić, bo nie chcę panicznie bać się przyszłości mimo iż jest niepewna. Głupia choroba wystawia swój pysk i węszy kiedy by zaatakować ponownie...oj nie, nie dam się tak łatwo.
Przeziębienie mnie próbowało też dorwać ale też się nie daję co jest ciężkie gdy pracuje się w chłodni i człowiek to się spoci to zmarznie, a czasem i deszcz zaskoczy gdy się na rowerze pędzi.

No nic, popisałam to teraz pora się szykować do snu hihi....może odeśpię cały tydzień.

Miłego weekendu !

środa, 15 lipca 2015

A życie pędzi dalej.... + nowości

Zacznijmy od tego iż kolejny nawrót choroby przeżyłam. Naprawdę przerażający jest fakt że każdy nawrót jest coraz gorszy. Aktualnie miewam jeszcze drobne zawahania i dołki ale radzę sobie i by tak zostało.

Zmieniam wystrój mojego lokum. Dobrze mi to robi gdy mam spadki samopoczucia, jest czym się zająć i wyłączyć myślenie. W efekcie mam szafki kuchenne pomalowane w  na błękit, a z zewnątrz na purpurę. Do tego uchwyty obklejone w kwiatuszki w odcieniach różu i purpury. Lodówki także nie oszczędziłam i została potraktowana błękitną okleiną w malutkie kwiatki różowe. Mini szafa stoi już załadowana rzeczami, szafki kuchenno-spiżarkowe jutro dojadą. Zostanie mi tylko pomalowanie wszystkiego ale to powoli się zrobi.

Z nowości jakie się u mnie znalazły(a sporo ich) to dziś pokażę tylko trzy, a reszta wkrótce.

Zakupiłam dzbanek filtrujący Dafi:

Jest w fazie intensywnego testowania, ale różnica w smaku wody jest wyczuwalna.



Krokomierz Spokey:


Trzeci dzień testuję ale chyba muszę zajrzeć dokładniej do instrukcji, bo nie umiem sobie z jedną rzeczą poradzić.



Na koniec odżywka Nanolash:

Niestety jestem zmuszona zostawić ją na czas bliżej nieokreślony z powodu alergii na nie wiem co(chodzę i łzy lecą ciągle, oczy czerwone i nos zatkany....i niestety nie wiem co tu pyli aż tak silnie). Chociaż myślę że pod koniec lata powinno być lepiej.


Kolejne nowości w moim malutkim lokum przedstawię przy innych postach.
Mam wielką nadzieję, że tym razem na serio uda mi się przysiąść do bloga.